Wyrok TSUE z dnia 29 września 2015 r. C-276/14 nie rozstrzyga o konieczności jakiejś „centralizacji” rozliczenia VAT w gminach.

Pogląd, który z osłupieniem czytają pracownicy jednostek i zakładów budżetowych w gminach, że ów wyrok coś „rozstrzygnął”, wynika z nieznajomości jego treści. Trybunał nie badał statusu prawo podatkowego gminnych jednostek budżetowych, lecz odpowiedział na pytanie, typu „czy masło jest maślane”. Jak zadał pytanie prejudycjalne NSA? Czy „niesamodzielna jednostka budżetowa” jest podatnikiem? Na co otrzymał odpowiedź pozytywną, bo jaką mógł dostać? TSUE nie badał, czy podmiot ten jest „samodzielny”  w rozumieniu art. 15 ust. 1 ustawy o podatku od towarów i usług, co zdaniem NSA decyduje (zresztą błędnie) o tym, czy czynności tego podmiotu podlegają, czy też nie podlegają temu podatkowi. Ale ten aspekt nie ma tu żadnego znaczenia. Najważniejsze jest to, że wyrok ten niczego nie wnosi do sprawy, bo nie odpowiada na pytanie, jakie cechy musi mieć podmiot, aby być „samodzielnym”. Zresztą samo pytanie jest nie na temat, bo zgodnie z art. 15 ust. 1 tej ustawy, wcale nie mówi o „samodzielnym” podatniku, lecz o samodzielnym wykonywaniu działalności gospodarczej, a to zupełnie coś innego. Wyrok ten nic nie zmienia w stanie prawnym i w dalszym ciągu jest sprawą otwartą, czy gminne jednostki budżetowe są, czy też nie są podatnikami, zwłaszcza że NSA twierdzi, że państwowe jednostki budżetowe tymi podatnikami są; czyli coś tu jest postawione na głowie.

Stąd postulat: nie należy tu pochopnie podejmować decyzji i coś tam „centralizować” w rozliczeniach, bo problem ten nie jest w żaden sposób „rozstrzygnięty” i nie należy jeszcze bardziej mieszać niż już tu namieszano.

Problem ma tylko charakter interpretacyjny i powinien w tej sprawie wypowiedzieć się NSA w szerszym składzie albo Trybunał Konstytucyjny albo zagadnienie to powinien rozstrzygnąć ustawodawca. Trybunał Konstytucyjny, tak silnie postrzegany jako strażnik praworządności, już chyba dawno powinien zająć się tym problemem, bo spór toczy się od prawie dwóch lat.

Również minister finansów nie powinien opracowywać jakichś dziwacznych  ustaw, których projekty pojawiły się na jego stronach. Napisane tam nonsensy są czymś już wyjątkowym nawet jak na dotychczasową twórczość tego resortu. Rodzi się bowiem pytanie, czy na podstawie dwóch kontrowersyjnych uchwał NSA, zresztą wzajemnie sprzecznych oraz wyroku TSUE, który nie wypowiada się w ogóle w spornej sprawie „samodzielność” wykonywania działalności gospodarczej przez jednostki budżetowe, można pisać jakieś ustawy? Nie wiadomo dlaczego resort finansów wykazuje się akurat tu tak wielką gorliwością, bo przecież wie, że:

  • straty budżetu państwa po wstecznym scentralizowaniu rozliczeń VAT-u na szczeblu jednostek samorządu terytorialnego za lata 2011-2015 będą kosztować budżet ponad 30 mld zł: dziś prowizja za odzyskanie tych kwot wynosi 25% zwrotów,
  • istotna część (większość?) jednostek samorządowych jest przeciwna tej operacji, gdyż nie zgadza się (podobnie jak istotna część prawników) z treścią uchwał NSA,
  • przeprowadzenie „centralizacji” rozliczeń tego podatku w mieście, które ma ponad 500 jednostek i zakładów budżetowych w ciągu pół roku czy nawet roku jest niemożliwe, bo fachowcy w resorcie finansów powinni to wiedzieć (w końcu są fachowcami),
  • „centralizacja” rozliczeń podatku może dotyczyć tylko czynności wykonywanych przez jednostki i zakłady budżetowe, a rozliczenie tego podatku z tytułu nabycia towarów i usług, gdy podatnikiem jest nabywca musi pozostać na dotychczasowych zasadach: tam żadna cecha „samodzielności” nie jest potrzebna (to wprost wynika z treści art. 17 ustawy o podatku od towarów i usług).

Dlatego też apeluję o opamiętanie i nie tworzenie prawa pod wpływem błędnych poglądów prawnych. Wiem, że orędownikiem i pośrednim sprawcą tego problemu jest jedna z zagranicznych firm doradczych, ale czy to jest naprawdę dostateczny argument dla nowego, już nie „liberalnego” parlamentu? Czy prawicowy rząd ma tworzyć ustawy, na podstawie których kosztem budżetu ktoś zarobi kwoty liczone nie w setki milionów, lecz nawet w miliardach złotych?

źródło: Instytut Studiów Podatkowych

Kategorie: VAT.