Resort finansów planuje likwidację odwrotnego obciążenia w obrocie towarami wymienionymi w załączniku nr 11 do ustawy – nareszcie!

Zacznijmy od pochwał: projektowana przez resort finansów nowelizacja ustawy o podatku od towarów i usług faktycznie likwiduje jedną z największych patologii tego podatku, czyli tzw. krajowe odwrotne obciążenie towarów wymienionych w załączniku nr 11 do tej ustawy. Przypomnę, że wymienione tam towary od dnia 1 października 2013 r. faktycznie nie są opodatkowane będąc przedmiotem dostawy na terytorium kraju: dostawca wykonuje czynność nie rodzącą podatku należnego, lecz dającą prawo do zwrotu różnicy podatku, a nabywca będący formalnie podatnikiem, też nie ponosi jakiegokolwiek ciężaru, gdyż jego podatek należny z tego tytułu równa się podatkowi naliczonemu. Rozwiązanie to ma wszystkie cechy patologiczne stawki 0%, a faktycznie niczym się od niej nie różni. Gdy nabywca tych towarów jest podatnik zwolniony (przedmiotowo lub podmiotowo, w tym rolnik ryczałtowy), formalnie powinien zapłacić to zobowiązanie składając deklarację VAT-9M: czas pokazał, że prawie nikt tego nie robił.

Czyli jest to rozwiązanie szkodliwe dla budżetu i przyczyniło się do najgłębszego spadku dochodów budżetowych z tego podatku. Od listopada 2013 r. do maja br. średniomiesięczne dochody wyniosły poniżej 10 mld zł, czyli cofnęliśmy się do poziomu z 2011 roku, mimo obiektywnie sprzyjających warunków makroekonomicznych. Budżet utracił w całości dochody z tytułu obrotu stalą, metalami kolorowymi i całością rynku odpadów i surowców wtórnych. Wcześniej – od dnia 1 kwietnia 2011 r. – z tytułu sprzedaży złomu.

Czy wprowadzenie tych przepisów było wyłącznie wynikiem niekompetencji ówczesnego kierownictwa resortu finansów? Zapewne też, ale głównie efektem lobbingu jednej z firm zajmujących się obrotem stalą. Akcja propagandowa miała wręcz unikatowy zakres, bo pojawiło się wiele artykułów w tzw. poważnych tytułach, które jednocześnie malowały tragiczny obraz rynku stali zdominowanego przez oszustów niepłacących tego podatku oraz zbawienny charakter odwrotnego obciążenia, będącego (jakoby) panaceum na tę bolączkę. Swego czasu napisałem kilka tekstów wskazujących, że jest to rozwiązanie nie tylko szkodliwe dla budżetu (co oczywiste), lecz również tworzące nowe możliwości nadużyć: każdy sprzedający stal miał – podobnie jak w przypadku stawki 0% – prawo do zwrotu różnicy podatku, a to pozwala, przy masowości obrotu tymi towarami, wyłudzać dowolne kwoty. Tak się też stało, bo suma zwrotów za 2013 r. była rekordowa, wynosząc 80 mld zł, z czego 16 mld zł stanowiły nadużycia. Stopień uzależnienia mediów od lobbystów promujących to rozwiązanie był tak duży, że artykuły krytyczne na ten temat jakoś nie mogły się ukazać (takie doświadczenie miałem z jedną z prorządowych gazet).

Teraz już nawet rządzący uświadomili sobie, że stracili tu miliardy złotych a podmioty wyłudzające VAT mają się jeszcze lepiej niż poprzednio. Nie chcąc się przyznać do błędu – projektuje się faktyczną likwidację znaczenia załącznika nr 11 poprzez:

  • wyłączenie jego zastosowania w przypadku sprzedaży tych towarów na rzecz podatników zwolnionych,
  • zastosowanie odwrotnego obciążenia wyłącznie w przypadku sprzedaży dziennej na rzecz jednego z kontrahentów w wysokości ponad 20 tys. zł netto,
  • obowiązku złożenia z tytułu dostaw wymienionych w pkt 2 imiennej informacji podsumowującej do organów podatkowych.

Tak więc dokładnie ogranicza przywilej odwrotnego obciążenia tylko do dużych dostawców, czyli tych, którzy lobbowali za tymi rozwiązaniami. Widać, że zależność od „patronów” tych rozwiązań jest zbyt duża. Proponowałbym prostszy przepis: w załączniku nr 11 do ustawy może trzeba wymienić firmy, dla których przepis napisano. Byłoby prościej, a lista jest bardzo krótka.

źródło: Instytut Studiów Podatkowych Sp. z o.o.
foto: mf.gov.pl

Kategorie: VAT.