Komentarz nieuczesany – kto jest mafią wyłudzającą zwroty podatków?

Dziś już nie ma publicznych orędowników „optymalizacji podatkowej” oraz „agresywnego planowania podatkowego”. Niedawni oferenci tych usług przeszli nieoczekiwaną metamorfozę: przedzierzgnęli się w obrońców legalizmu i interesu publicznego. Zaiste cud się stał pewnego razu. Już nie ma usług doradczych „nowoczesnych metod zarządzania podatkami”, które muszą dać „oszczędności podatkowe”, a ich wczorajsi wykonawcy gorliwie bronią budżetu państwa korzystając tu z usług – jak zawsze – wiarygodnych mediów.

Przypomina mi to rozmowę z pewnym prezesem dużej (bardzo dużej) spółki skarbu państwa, który pokazał mi opinie jak wprowadzić „oszczędności podatkowe” w podatku od towarów i usług, podatku dochodowym, a nawet w akcyzie, gdzie istotą pomysłu było stworzenie wokół tej firmy sieci fikcyjnych spółek, które miały nabywać (oczywiście za granicą) jego towary (stawka 0%) albo dostarczać, oczywiście również zza granicy, „usługi niematerialne”, aby zlikwidować podatek dochodowy. Tak naprawdę wszystko w owej „opinii optymalizacyjnej” sprowadzało się do fikcyjnych faktur oraz również papierowych firm, które tworzyły razem z podatnikiem ów „wehikuł podatkowy”. Jako że rozmowa na ten temat nie miała zobowiązującego charakteru, mogę o niej ogólnie napisać, nie naruszając zasad etycznych oraz prawnych. Obaj zgodziliśmy się, że jest to zwykły szwindel, mający cechy fałszerstw dokumentowych (art. 271 K.k.), oszustwa (art. 286 K.k.) i prania brudnych pieniędzy (art. 299 K.k.). W nagłówku dokumentu była dość dobrze znana firma, którą usłużni dziennikarze nazywają „renomowaną”, zresztą zupełnie słusznie, bo nikt nie mówi, o jaką renomę tu idzie. Na moje pytanie, skąd odwaga owych oferentów, otrzymałem dość zastanawiającą odpowiedź: mojemu rozmówcy na analogicznie pytanie odpowiedziano, że firma ta ma mocne układy „po każdej stronie sceny politycznej”, „swoich wiceministrów i dyrektorów departamentów” oraz media, które „zmiażdżą każdego, kto im podskoczy”. Zasugerowałem aby mój interlokutor zawiadomił kogo trzeba (są takie organy). Nie dowiedziałem się, czy jego firma skorzystała z tej jakże ponętnej propozycji (kwotę oszczędności podatkowych rocznie szacowano tam na dziesiątki milionów złotych), lecz zapytałem czy mogą coś na ten temat publicznie powiedzieć. Mój rozmówca powiedział, że nie ma nic przeciwko temu, bo w spółkach skarbu państwa trudno opędzić się od takich oferentów, są natrętni i agresywni a ich wizyty wspierają telefony z wysokiego szczebla. A stanowisko można tu stracić jednego dnia.

Na koniec zadam retoryczne pytanie: czy takie oferty składa uczciwy podmiot, czy organizacja przestępcza?

źródło: Instytut Studiów Podatkowych Sp. z o.o.