Komentarz nieuczesany – głos „specjalistów” na temat VAT-u

Niedawno słyszałem wypowiedź, że największą wadą podatku od towarów i usług jest stawka 0%, czyli brak podatku należnego, mimo występowania podatku naliczonego, czyli zwrotu różnicy podatku. Gdyby jej nie było, podatek ten nie rodziłby jakichkolwiek patologii. Jednocześnie z tych samych ust padło stwierdzenie, że tzw. odwrotne obciążenie „świetnie funkcjonuje”, bo je wdraża szeroko Wielka Brytania. Wiadomo, tam mówi się po angielsku, w tym języku wszystko brzmi znacznie mądrzej. Dlaczego się czepiam tych wypowiedzi? Bo ich autor nie rozumie tego podatku: stawka 0% i tzw. odwrotne obciążenie niczym się nie różni w sensie ekonomicznym. W obu przypadkach nie powstaje jednak zobowiązanie podatkowe, a dostawca (usługodawca) ma prawo do zwrotu różnicy podatku. Nie występuje tu również jakiekolwiek „obciążenie” bo dla nabywcy (usługobiorcy) podatek należny równa się podatkowi naliczonemu.

Czy to tylko brak wiedzy na temat tego podatku tak niestety częsty w debacie publicznej? Być może. Prawdopodobnie jest to jednak część kampanii, którą prowadzi się w interesie tych, dla których załatwiono owo odwrotne obciążenie (załącznik nr 11 do ustawy o podatku od towarów i usług). Przecież dostawcy tych towarów zarobią na tym miliardy, a do końca września płacili do budżetu dużo a nawet bardzo dużo. Niestety na temat tego podatku ogłupia się wszystkich, bo gra idzie o niewiarygodną kasę. Tylko dlaczego zabiegom lobbystycznym daje się przebranie dyskusji naukowej?

źródło: Instytut Studiów Podatkowych Sp. z o.o.
foto: pixabay.com