Czy podatek od wartości dodanej jest jeszcze naprawialny?

To pytanie zadała mi w czasie zeszłotygodniowej konferencji naukowej wybitna Pani Profesor, nie czekając zresztą na moją odpowiedź, bo tą odpowiedź przecież znamy: w świecie, gdzie najlepszym biznesem są wyłudzenia tego podatku, w proceder ten zaangażowane są firmy z „górnej półki”, parasol nad tymi działaniami sprawują podmioty konsultingowe przyjmowane w najwyższych gabinetach państwowych, a uzyskane stąd korzyści liczy się już w dziesiątkach miliardów złotych rocznie – nic się nie zmieni. Nie po to przez kilkanaście ostatnich lat „doskonalono” ten podatek w Unii Europejskiej oraz w Polsce, aby dziś zarzynać kurę znoszącą tak duże złote jajka. Wszystkie patologie tego podatku, a zwłaszcza gigantyczne wyłudzenia zwrotów, mają u podstaw te rozwiązania ustawowe, które są odwzorowaniem dyrektywy 2006/112/WE oraz orzeczeń TSUE. Co do nich należy? Wie to każdy, kto zajmuje się tym podatkiem:

  1. zwolnienie z prawem do zwrotu podatku (czyli polska stawka 0%) z tytułu wewnątrzwspólnotowej dostawy towarów,
  2. miejsce świadczenia usług na rzecz podatników, które wyznacza tzw. miejsce siedziby usługobiorcy a ów usługobiorca z tego tytułu objęty jest odwrotnym obciążeniem, w swoim kraju
  3. odwrotne obciążenie krajowe, czyli sposób jak nic nie płacić gdy obrót towarów czy usługa zbywane są między krajowymi podmiotami (załącznik nr 11 do ustawy),
  4. pełna liberalizacja fakturowania i unijny zakaz wprowadzeniu tu jakichkolwiek obostrzeń przez prawo krajowe, aby nikt nie zagroził oszustom wystawiającym zwłaszcza faktury elektroniczne.

Wystarczy znieść te idiotyzmy, aby zakręcić kurek biznesowi podatkowemu, który żyje za pan brat z najzwyklejszą, ale za to bardzo elegancką przestępczością. Teraz podatek ten naprawia w Polsce CBŚ i prokuratorzy, ale mając przeciw sobie ustawodawcę i prawo UE niewiele zmienią na lepsze.

Jak można byłoby poprawić największą wadę tego podatku? W miejsce stawki 0% w przypadku WDT należy wprowadzić zasadę, że towar dostarczany na rzecz podatnika w innym państwie członkowskim jest sprzedawany ze stawką kraju nabycia również wówczas, gdy dostawca (usługodawca) nie ma w tym kraju podmiotowości. Następnie kraje te rozliczałyby raz na kwartał powstałe stąd dochody budżetowe (saldem). Stawka 0% zostałaby tylko w eksporcie towarów. Proste? Oczywiście, ale do głosu muszą tu dojść siły, które nie żyją z patologii obecnej wersji tego podatku.

źródło: Instytut Studiów Podatkowych Sp. z o.o.